27.02.2014

The Rainbow's End.
















***

Jestem szczęściem, całkowicie czystą, nieskrępowaną radością. Srebrzysto błękitne przestrzenie wypełniają mi głowę, i czasem myślę że jakimś magicznym sposobem znalazły tam swoje miejsce bo wciąż unoszę się gdzieś wysoko, wysoko w chmurach. Cudowna perspektywa, móc bezkarnie stopić się z niebem.

Świat składa się z piękna i mam wrażenie że słońce świeci tylko dla mnie, że to dla mnie zima skończyła się po dwóch tygodniach, bo nie mogła znieść myśli że straciła swoją złą moc, i że zupełnie mnie w tym roku nie przygnębia. Nie przeszkadza mi ani to że kot zrzuca tony sierści, ani że znów przesoliłam zupę, że nie umiem ładnie wykroić spódnicy z materiału i że mam dziurę w ulubionym swetrze. Smutkiem napawa tylko fakt że bohaterowie opowieści w którą się ostatnimi czasy zagłębiam skazani są na nieszczęście i wieczną samotność, i nieważne ile razy zamknę książkę ze złością i rzucę w kąt, ich los nigdy się nie zmieni.

I nigdy nie poczują tego co ja.



***

Fleetwood Mac - Seven Wonders

20.02.2014

The Mother of Pearl, handcrafted by God.






















***

Noc przestała być moją ulubioną porą. Nawiedzają mnie sny o rozległych perłowych przestrzeniach mieniących się w słońcu. Budzę się, na rzęsach mam gwiazdy, a na paznokciach księżycową poświatę, która blednie jak tylko wstanie dzień. Odtwarzam ją zanurzając palce w sercu muszli.

Nie patrzę długo w lustro, staram się w wyobraźni chwytać obrazy ze snów jak motyle w sieć, przetwarzać je i przenosić na warunki w których będą mogły istnieć w pełni w rzeczywistym świecie. Jestem dziennym stworzeniem, światłolubnym, które nocą ogarnia niepohamowana melancholia. I mimo że w ostatnich dniach otaczam się srebrzystością, z Panią Luną nie rozumiemy się już tak dobrze jak kiedyś.

16.02.2014

Song of the Sirens



















Dziś fascynuje mnie otaczający świat. To, w jaki sposób codzienność przenika się z magią i łączy w spójną całość. Świadomość człowieka potrafi wyprzeć szarość rzeczywistości i zastąpić ją tysiącem kolorowych szkiełek, małych miraży, które zupełnie jak w kalejdoskopie stanowią w jakiś magiczny sposób formę prawdziwego istnienia. Magia żyje nie tylko w poezji, baśniach o jednorożcach i opowieściach o syrenach, ale przede wszystkim w aromacie kawy w mroźny poranek, pierwszym promieniu słońca po deszczowej nocy, kluczu złowrogo wyglądających ptaków i zapachu szafy mamy. W odpadającym tynku, popękanym chodniku i bezlistnych drzewach.

Zrobiłam kiedyś zdjęcie drzwi do świata szkiełek z kalejdoskopu. Topornie dwuskrzydłowe, blaszane i zaśniedziałe, na fotografii wydają się być nietknięte przez czas, srebrzyste i filigranowe. Zawsze noszę to zdjęcie ze sobą, żeby nigdy nie zapomnieć że nie wszystko jest oczywiste i definiowalne, czasem przecież prawdziwe oblicze rzeczy widać dopiero po przetworzeniu.

Dziś jestem syreną w alabastrowym akwenie mojej wanny. Podobno magia dzieje się poza bezpieczną, znajomą strefą życia, a żeby w pełni zobaczyć księżyc trzeba poznać jego ciemną stronę. Dziś nie robię nic wbrew sobie. Wszystko przychodzi tak naturalnie jak to tylko możliwe. Odkrywamy siebie wcale nie poprzez niecodzienne rzeczy, ale wręcz odwrotnie. I właśnie to jest magia.