








***
Czasem w migotliwych promieniach wiosennego słońca; kiedy pomysły pączkują w wyobraźni jak wyrastające na piecu drożdże a chęć do działania wypełnia każdą komórkę ciała; zupełnie zwyczajne, znajome na wskroś miejsca przywodzą na myśl wspomnienia przeczytanych kiedyś książek, wyśpiewanych piosenek i obrazów które zapadły nam w pamięć dawno temu.
I właśnie tak, w zaniedbanej polnej dróżce i zarośniętej polance odnalazłam ulubioną bohaterkę z dzieciństwa. Spędziłam z nią cudowną, leniwą niedzielę wśród kwitnących na malutkiej kanadyjskiej wysepce drzew, przechadzając się po miękkim dywanie z wiosennej trawy, słuchając arii owadów w koronach jabłoni i wdychając cudowny zapach rozgrzanej słońcem ziemi.
Dopiero zachód słońca i narastający wieczorny chłód przywróciły mnie do rzeczywistości i przypomniały słowa Ani: "Najgorsze jednak w wyobraźni jest to, że przychodzi chwila, w której trzeba przerwać marzenie, a to bardzo boli."
***
Eng. Sometimes the shimmering spring sunlight make us remind ourselves about the books we once read, songs we sang or paintings that once were a delight to our eyes. Our imagination goes delirious with joy, and creativity gives birth to millions of new, fresh ideas; as well as the energy fills every inch of the body.
This is exactly how my Sunday resulted in such a journey in time and space, straight to the small, Canadian province where I met my favourite childhood's protagonist. We've spent the afternoon wandering among the blossoming trees, listening to the bees buzzing in the tree-tops, and inhaling the addictive scent of the soil warmed up by the sunlight.
Unfortunately the evening chill and the sunset brought me back to reality and reminded Anne's words: "But the worst of imagining things is that the time comes when you have to stop and that hurts.”
***
Just beautiful xx
OdpowiedzUsuńI loved Anne of Green Gables and I so looking forward to your next post and all your magic.
OdpowiedzUsuńThank you for your delicious uniqueness.
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Piękna współczesna interpretacja bohaterki mojego dzieciństwa, lat dziewczęcych i dorosłych. Piękna!
OdpowiedzUsuńwspaniałe zdjęcia, niesamowita stylizacja i czar minionej epoki
OdpowiedzUsuń♡
pozdrawiam,
Ola z Fashiondoll.pl
długo już Cię obserwuję i musze powiedziec, że pod względem stylizacji, zdjęć, opowiadanych historii i, jak sie domyślam, wysiłku włożonego w każdego posta (nie wiem czemu wyobrażam sobie że robisz wszystko sama, a aparat masz na statywie - mój rispekt wzrasta wtedy jeszcze wyżej) zjadasz 99/100 dziewczyn na śniadanie. nie piszę 'szafiarek' ani 'blogerek', bo nie ma szufladki na Ciebie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Dziękuję najmocniej na świecie za tak miłe i budujące słowa! To niesamowite uczucie kiedy ktoś docenia efekty Twojej pracy, a właściwie pasji, to jeszcze lepiej! (Aparat naprawdę w 99% przypadków stoi na statywie, ale ćśśś... nie mówmy o tym bo to takie mało romantyczne;))
UsuńTak sobie wyobrażam Anię! Cudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPrzeglądając zdjęcia niemal oczekiwałam, że zaraz nadejdzie Diana. Albo Mateusz <3
OdpowiedzUsuńChyba jakiejś spokojnej niedzieli (kiedy taka będzie?) też ponownie spotkam się z Anią.
Oh my! I love this all its so beautiful.
OdpowiedzUsuńYou have really good taste, this Lavallière collar and the straw hat ...
Love it !
Xoxo
Lorna
Http://lornasharp.blogspot.com
Cudnie wcieliłaś się w postać Ani. A w zasadzie to nie wcielenie, tylko kawałek Ciebie:) W piękny sposób zachwycasz się wiosną!
OdpowiedzUsuńwow, jakie... Diablice!!!
OdpowiedzUsuńJakbym znów czytała książkę! I schwytane pąki na drzewie w rozkwicie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam