30.12.2010

Trying to catch the morning star.

Dobrej zabawy dziś wieczorem!

















body: SH
skirt, lace shirt: H&M
bunny ears: SH
velvet gloves: SH

29.12.2010

simple perfection.

Prezent idealny. Nie dostaję ciuchów, bo podobno mam trudny gust, poza tym jeśli już to wolałabym talon na 10 kilo do lumpeksu.

Na tym polu chyba trochę łatwiej mnie rozgryźć. Markę polecam tym co to lubią jedwab i modern pin up;)












bra: Mimi Holliday

20.12.2010

Well there's a light in your eye that keeps shinin'...

...like a star that can't wait for night.

***

To już taka tradycja że co roku na mikołajki dostaję od lubego grudniowe wydanie brytyjskiego Vogue'a. Grubiutkie, pachnące, z dodatkiem "gift aid" i mnóstwem ślicznych błyszczących rzeczy. Co prawda dostałam go już w połowie listopada, ale dopiero teraz czuję się upoważniona aby o nim wspomnieć (kompletnie nie podoba mi się fakt że numer lipcowy magazynu ukazuje się już na początku czerwca, to zakłóca w jakiś sposób spokój mojej duszy)
Motyw gwiazdki, który stał się jednocześnie motywem przewodnim numeru, na ubraniu mnie nie przekonuje, ale już na oku - jak najbardziej. Sweter z napisem Hollywood; wiadomo, że jak gwiazdy to i fabryka snów, nie ma innej możliwości; to relikt z lat 90. Miał kiedyś paskudny golf, którego nie mogłam znieść, ale jego cudne kolory skutecznie zniwelowały złe emocje, i tak oto stał się kanwą dla posta.

***

Eng. The inspiration for this post is the Star Issue of British Vogue. I buy only the December release, because of the gift aid pages and lots of shiny, sparkling christmas stuff. I hate the fact that it is available in November, it's kinda strange, to read a magazine devoted to the following month in a preceding one.
I find the star motif a bit childish as it comes to the clothes, but the starry make-up looks really fine. My jumper is a 90s relic, I love the Hollywood embroidery and its warm beige and ivory straps.



























hollywood jumper: SH

led zeppelin: fool in the rain





16.12.2010

the very merry celebration.































ja: sukienka: SH + DIY

Deck the Halls





13.12.2010

We're older now, the light is dim.

Ten post to niejako potwierdzenie słów o moim zamiłowaniu do brązów, odcieni beżu, piżma, i wszystkiego tego co mam na myśli mówiąc o zimie (nie, zima to nie norweski sweter w renifery.). W tym roku dochodzę do wniosku że pomiędzy jednym kubkiem herbaty a drugim miło jest jednak pohasać po śniegu z własnej woli, co do tej pory nie zdarzało się z wyjątkiem okresu młodzieńczego. Jestem zdecydowanie ciepłolubnym stworzeniem, płaszcza zatem nie zdejmę przy minus piętnastu, bo to co mam pod spodem nie jest jakieś specjalne (nie tak jak u niektórych, oj nie.) A miłośnikom wspomnianego wcześniej zapachu polecam body shop




















duffle coat: SH
shorts: H&M vintage, SH
cardigan: SH
jumper: Benetton, SH
leahter earrings: vero moda

Nick Cave&The Bad Seeds O Children







Eng. The following post is somehow the confirmation of my recent admiration towards various shades of the colour of chocolate, and the scent of musk. And I guess I like winter, at least as I'm watching it from behind the windowpane. For musk lovers, my recent discovery: body shop.

8.12.2010

Les Nereides.

Mikołaj wiedział co robi. W tym roku spod poduszki wydobywał się duszący, pieprzowo kadzidlany zapach. Na tej samej zasadzie według której Królewna Śnieżka miała usta czerwone jak krew i cerę białą jak śnieg, orientalne zapachy są wprost stworzone na zimowe wieczory. Ożywiają.

Żałuję że nie mogę spryskać tych zdjęć, że bezlitosna elektronika nie przewodzi bodźców zapachowych. Na szczęście zostaje muzyka:



KASHMIR



Les Nereides






3.12.2010

I got skinned alive, the wolves ate what was left of me.


























Rykielowy pomysł na pompon ściągnęłam stąd.
marynara: SH

Fiction Plane - Two sisters (teledysk)