Dziw nad dziwy chorować latem. Słońce grzeje jak opętane, żadnych mżawek nawet ani wiaterku a ja cherlam jak gruźlik.
Stąd też brak udziwnień i chęci eksperymentowania, no i złota - uwielbiam złoto w stylu pani Burdelmamy -
- to moja absolutna faworytka wśród mieszkańców mojego miasta: owa pani lubuje się w łańcuchach na metry typu castorama, szminkach w kolorze ostrej fuksji i wszelkich tworach z poliestru, lateksu i siatki podobnej do moskitiery.
Styl amerykańskich holiday inn, przyczep gdzie natapirowane kobiety w turkusowych legginsach i ortalionowych dresach grillują steki. Boskie.
Podziwiam ją bo jest konsekwentna. I przy podziwie pozostaję, bo ogólnie lubię barwne postacie które nie przypominają żadnego znanego mi ziemskiego zjawiska.
To już nie burdelmama. Lubię ten t-shirt, w miarę nowy nabytek ale już zyskał zaszczytne miejsce w szafie.
Kolczyki chwosty to pomysł sprzed ponad roku
(zrobiłam już takie dla połowy uczelni),
parę dni temu otwieram gazetę a tam babcia Vivienne lansuje fioletowe mega frędzle. Pochlebia mi to niezmiernie.
(zrobiłam już takie dla połowy uczelni),
parę dni temu otwieram gazetę a tam babcia Vivienne lansuje fioletowe mega frędzle. Pochlebia mi to niezmiernie.
Kolor koralowy jest najcudowniejszym tworem natury jaki znam.
Tak jak kardigan jest najlepszym wymysłem człowieka.
Koral, perfekcyjny odcień, nie ten pomidorowy ani broń boże malinowy - targowy, plus kardigan = szczęście absolutne i koło ratunkowe w sytuacji niemamsięwcoubrać.
Tak jak kardigan jest najlepszym wymysłem człowieka.
Koral, perfekcyjny odcień, nie ten pomidorowy ani broń boże malinowy - targowy, plus kardigan = szczęście absolutne i koło ratunkowe w sytuacji niemamsięwcoubrać.
Busola z Botticellim to absolutny skarb.
Raz spadł mi na podłogę i już myślałam że się zepsuł, lamentu olaboga co niemiara. Na szczęście luby orzekł że to tylko bateria wypadła i Wenus nadal jest ze mną cała, goła i szczęśliwa.kardigan: atmo
top: zara evening- lump (dycha!)
busola: dziunia store
Raz spadł mi na podłogę i już myślałam że się zepsuł, lamentu olaboga co niemiara. Na szczęście luby orzekł że to tylko bateria wypadła i Wenus nadal jest ze mną cała, goła i szczęśliwa.kardigan: atmo
top: zara evening- lump (dycha!)
busola: dziunia store
Po pierwsze - zegarek jest rewelacyjny! Też chcę taki!!!
OdpowiedzUsuńPo drugie - gratuluję rozpoczęcia przygody z blogiem :)
Po trzecie - czy ja wyglądam staro? Bo zwróciłaś się do mnie per "Pani", a mnie to dobiło :/ Gunia jestem :D
To tylko i wyłącznie przez grzeczność - zapewniam;)
OdpowiedzUsuńZegarek jest przecudny!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
Ann. :)
przepiękny zegarek!
OdpowiedzUsuńps. miłego blogowania ;)