19.06.2014

Nomad, vagabond, call me what you will



















***

Kiedyś wydawało mi się że życie Włóczykija jest szczytem marzeń. Że przebywanie ciągle w tym samym otoczeniu jest toksyczne, zatruwa umysł i pozbawia radości życia, że szczęśliwy człowiek to taki, który goni za czymś rzadkim i ulotnym, którego cieszy wieczne poszukiwanie.

Największym szczęściem jest dla mnie teraz odnajdywanie radości w rutynie, codziennych rytuałach. Budowanie swojego świata, bezpiecznej przystani, i zapuszczanie korzeni w jednym konkretnym miejscu. Nie czuję się dzięki temu uboższa w przygody, raczej bogatsza w doświadczenia: cenię spokój i stałość. Niekoniecznie cieszy mnie za to samo posiadanie, bo coś jednak z Włóczykjowych mądrości we mnie zostało:

"Wszystko staje się trudne, kiedy się chce posiadać różne rzeczy, nosić je ze sobą i mieć je na własność. A ja tylko patrzę na nie, a odchodząc, staram się zachować je w pamięci. I w ten sposób unikam noszenia walizek, bo to wcale nie należy do przyjemności."
Tove Jansson, "Kometa nad Doliną Muminków"


***