***
Pajęczynowy baldachim rozprasza mgliste jeszcze światło poranka a magiczne amulety otaczają pokój zamkniętym szczelnie srebrzystym kokonem. Wydaje się, że niektóre rzeczy na świecie przychodzą nam tak łatwo, bo pojawiając się na naszej drodze trafiają w idealny moment; na niektóre trzeba czekać całe życie, bo kiedy już się dzieją nie zawsze jesteśmy na nie gotowi. Jedne łatwo wytłumaczyć, inne pozostają nierozwikłane: przeczucia ewoluują w zrozumienie tylko po to, żeby stać się później częścią nas.
Za każdym razem gdy mam na szyi Łzę Jednorożca, amulet od Ewy mam wrażenie że jest tam zamknięta cała galaktyka: myśli, uczuć, zdarzeń, w jego głębi migoczą tysiące westchnień i spełnień które stały się przeszłością, ale też takich które dopiero czekają na swoją kolej gdzieś na horyzoncie.
Najgłębiej na świecie wierzę, że wszystko co następuje dzieje się w jakimś celu. Wierzę w szczęście i balans, w równowagę. W to, że burza kończy się tęczą, i że przypadkowe decyzje i niezaplanowane zdarzenia mogą zaowocować czymś niesamowitym, czymś na wskroś dobrym.
I za każdym razem gdy o tym myślę ogarnia mnie to przemożne wrażenie że moje życie jest właśnie taką mgławicą, w której bez większego planu, w samym środku zamieci kosmicznego pyłu rodzą się najprawdziwsze gwiazdy.
***