Książka którą trzymam w rękach i z której pochodzi ostatnia rycina to dość bogate wydanie "Lilli Wenedy" Słowackiego, które dostałam w prezencie jako dziecko. Właśnie ilustracje Andriollego, które zdecydowanie stanowią o wyjątkowości tej książki, były luźną inspiracją do stworzenia tego posta. To chyba najbardziej Szekspirowski dramat polskiego autora jaki zdarzyło mi się czytać, i najbardziej klimatyczny, bo pełen wieszczeń, przepowiedni i bladolicych anemicznych piękności w białych powłóczystych szatach wygrywających na harfach żałobne pieśni.
25.04.2013
23.04.2013
10.04.2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)